Jak było na maltaskach?
Suuuper!
Wróćmy do wydarzeń z lipca.
25.07.2016 to ważna data, ponieważ wtedy poszłam do mojej pierwszej pracy w życiu! Wakacje u Agaty, wczesna pobudka, poranna jazda rowerem, trampolina u Zosi, noszenie koszyków tak daleko. Babcia, która wpadła samochodem (czinkłaczento) do rowu, ponieważ chciała zawrócić i nie wiedziała, że tam jest tak głęboko. Kazała nam ją wyciągnąć z rowu (pokrzywy i my w spodenkach) i myślała, że kilogram soli w bagażniku przeciąża auto i dlatego nie można go wypchnąć. Później kobiety, które mówiły, że biegamy po całym sadzie. Oczywiście w pracy świetna ekipa - ja, Agata, Zosia i dużo nowych znajomych: Ola, Ola, Ola, Julka, Patryk i Arek.
W każdym razie, mimo iż był to świetny czas i sprawdzian dla mnie, to chcę dzisiaj opisać nasz wyjazd (mój, Agaty i Marty) na Malta Ski! Nie będzie to długa historia. Wszystko odbyło się 28.07, pojechałyśmy do Poznania, dostałyśmy się na Maltę i wydałyśmy całą naszą pierwszą w życiu wypłatę na kolejkę górską i saneczki! Co do złotówki po prostu. :D Było warto! Marta chciała iść bardziej na saneczki (siedzisz na takiej desce i się trzymasz, zjeżdżając w takiej srebrnej rynnie), a bardziej jej się podobała kolejka górska (tam jedziesz po takich torach i masz oparcie, jesteś zapięty), a my z Agatą miałyśmy odwrotnie. Było świetnie. Nie myślałam, że aż tak nam się spodoba. Na saneczkach strasznie trudno było mi się utrzymać. Fajne widoki i bardzo miła obsługa. <3 Polecam każdemu, kto jeszcze tam nie był!
Później z dziewczynami czekałyśmy, aż ciocia skończy pracę i grałyśmy w butelkę, dając sobie głupiutkie wyzwania! :D
PS Pozdrowienia dla przyszłego męża - Rafał Hentia. Haha!