Uleciał Anioł życia, jedno krótkie tchnienie..
zabrał ją do siebie, ten co kiedyś kochał.
Ona się starała, chciała go pokonać tak bardzo się o niego bała.
Jednego straciła.. drugi został, ale nie chciał jej słuchać. Robił to co chciał, choć ona go kochała.
Taka młoda była-15 lat dopiero-a już gotowa na śmierć- przedawkowała. Miłość. I to co brała..
Może głupia, może zakochana..
On mówił, że jest za młoda by robić to co On. Ona prosiła nalegała.
Koledzy mieli więc, skoro jemu nie szkodzi..
Ona mówiła wiele razy, pewnie myślał, że żartowała.
Nie słuchał jej odwracając twarz. Pewnego dnia słyszał jak płakała, nie chciała mu nic mówić, nie chciała w ogóle tego robić,ale musiała w trosce o Niego.
Czasem drżała, lecz silniejsza była miłość.
Jej marzeniem było odsunąć go od tego, co złe..
Aż w końcu stała tam gdzie się poznali, czekała. Na Niego. Już idzie- widziała. Stanoł przed nią, pocałował. Kocham Cię i kochać będę...powiedziała.
Po chwili Anioł- w ramionach mu zemdlała.
She`s dead. On płakał i widział.. ona też płakała.
moje dzieło xd