DŁUGIE OPISY
Zapytał mnie czy z nim pójdę. Był roztrzęsiony zupełnie jakja. Jego oczy szkliły się coraz bardziej jakby napływały do nich łzy,najprawdziwsze słone łzy, takie same jakie spływały już po moich policzkach.Jeszcze kilka dni temu, jak i miesiąc, rok, powtarzałam uparcie, że pierwsze cozrobię jak go jeszcze kiedykolwiek zobaczę to splunę mu w twarz, upokorzę gotak jak jego rodzina upokorzyła mnie. A teraz stoi przede mną, wyciąga w mojastronę te silne, ale trzęsące się ze zdenerwowania dłonie. Wiem że boi sięodmowy wiem! Wiem też, że właśnie to powinnam zrobić nie zgodzić się,uciec. A tym czasem zupełnie bezmyślnie mówię dobrze.
Oszukując sama siebie, wzmacniam się w przekonaniu, żejestem beznadziejnym przypadkiem . Jednym czułym gestem z Twojej strony,usprawiedliwiam setki, tysiące kurewskich zagrań. Może kiedyś Ci się to znudzi.Może ogarniesz swoje ego i zauważysz ze zeszycik z prośbą o usprawiedliwienienieobecności w moim życiu, brakiem czułości, wyjaśnianiem kłamstw i niejasnościjest już prawie pełny, nie mam zamiaru zakładać drugiego. Szkoda czasu, nerw,łez i serca już szkoda.
Zapaliła kolejnego papierosa i spojrzała w gwiazdy.Zakręciło jej się w głowie, ale nie zważając na nic tylko się uśmiechnęła.Wypuściła dym z płuc i przeniosła swój wzrok na śmiejących się dzikoprzyjaciół, tańczących wokół trzaskającego wesoło ogniska. Nareszcie czuła sięszczęśliwa. Wiedziała, że ten moment minie kiedy tylko obudzi się nazajutrzrano z niebotycznym bólem głowy i suchością w gardle. Ale nie dbała o to.Wstając, przeleciała wzrokiem po kocu, na którym siedziała, i zatrzymała się nachwilę na swoim telefonie. Dzwonił. Widziała to imię na wyświetlaczu. Jużuczyniła pierwszy gest, by odebrać, lecz nagle uśmiechnęła się szeroko iodwróciła głowę. Podchodząc do przyjaciół, nie zastanawiała się już, co by byłogdyby, To był jej czas, jej chwila, jej szansa na to, by być szczęśliwą.
Nie boję się ciemności, zboczeńców, pijawek, klaunów,sierot, dżdżownic, schizofreników, matematyki, wojny, melomanów, duchów,strychu, kościoła, podróbek pikowanych torebek Chanel, klęsk żywiołowych,mizoginów, szpilek, opuszczonych dzielnic, lesbijek, suszy, terrorystów, biedy,śmierci, nawet życia i masowej zagłady& Boję się, że kiedyś zobaczę cię zinną dziewczyną, martwię się o to, że będziecie parą. To największy kataklizm,jaki mógłby mnie spotkać. Pękłoby mi serce, i choć nie boję się kardiologów,pozwoliłabym mu obumrzeć do końca.
Zakochujesz się ze wzajemnością bądź bez. Albo jesteśnieszczęśliwa od samego początku albo łudzisz się, że jesteś przez pewien okresczasu. Świata poza nim nie widzisz. Robisz dla niego wszystko, będąc na każdezawołanie w końcu Go kochasz, a miłość wymaga poświęceń. Łudzisz się, żebędziesz szczęśliwa do końca życia, planując ze swoim wybrankiem ślub. Nadchodzi dzień, kiedy okazuje się skończonym dupkiem jak każdy poprzedni. Zostawia Cię, a Ty w ramach desperacji cierpisz na bezsenność, a opuchnięte oczyi rozmazany tusz, są standardem. W końcu nadchodzi moment, kiedy zaczynasz sięzbierać wmawiając sobie, że po prostu nie jest Ciebie wart. Starasz sięposklejać swoją podświadomość w całość. jesteś gotowa, aby się uśmiechnąć bozapomniałaś o szczęściu które Ci odebrano. Zaczyna Cię na nowo interesowaćsukienka którą masz na sobie i Twoje włosy podczas wiatru. I co wtedy? On zjawiasię ponownie, a sielanka zaczyna się na nowo. Nie potrafisz się mu oprzeć,mając świadomość konsekwencji.
Słuchała cały czas jeden piosenki, którą od niego dostała. Tak bardzo pragnęła, żeby On zaśpiewał ją kiedyś dla niej. Była o miłości, o pieprzonej miłości, której nie mogła od niego otrzymać. Słowa piosenki wywoływały łzy w oczach i taki ogromy ból w środku, ból bezsilności. Jej serce jęczało, krzyczało, rozpadało się na jeszcze mniejsze kawałki, a Ona nic nie mogła zrobić. Przyrzekła sobie, że On nigdy się nie dowie tego, że jej serce umiera przez niego..
Przyszłam do domu, po kolejnej dawce wyzwisk z jego strony. Głównie nie przejmowałam się opinią innych, ale jego tak. W końcu go kochałam.Poszłam do kuchni po opakowanie tabletek uspokajających, zapaliłam papierosa, nalałam kieliszek czerwonego wina i położyłam się na marmurowej podłodze. Włożyłam słuchawki do uszu, i wybuchłam spazmatycznym płaczem. Byłam taka słaba. Powietrze nasiąknięte było moimi tanimi perfumami, co jeszcze bardziej mnie osłabiało. Wysypałam garść tabletek na rękę. Połknęłam wszystkie za jednym zamachem. Popiłam winem. Zapaliłam kolejnego papierosa. Zamknęłam oczy. Ostatkami sił krzyknęłam z rozpaczy. Moje serce na chwilę stanęło, a oddech się zatrzymał. Wykończył mnie. Ja bym prawie odeszła, a on mógł poczuć się z tego usatysfakcjonowany.
Zapytaj wszystkich jego byłych, jaki kolor mają jego oczy. -Brązowy. Orzechowy. Czekoladowy. Bursztynowy. Ciemny jaspis brekcjowy.- Cappuccino z lekką, puszystą śmietanką. Dla każdej z nich jego oczy miałyinny kolor, bo każdą z nich na inny sposób czarował. Ale tylko ta, którapowiedziała brązowe jest całkowicie wyleczona.
Mówisz, że jestem dojrzała i ułożona, że nigdy nie spotkałeś dziewczyny w moim wieku, która tak dobrze wiedziałaby czego chce, szanowała się i była sobą. to fakt, jestem zupełnie inna niż większość piętnastolatek, ale czasem mam chwilę, kiedy tańczę z mopem, śpiewam do widelca, iodprawiam ostatnie pożegnanie ogórkowi ze słoika, zanim go zjem. nie komentuj tego, nie zabraniaj, to chwile kiedy w pełni czuję się jak szalona nastolatka.
PRZYPOMINAM O ZABAWIE
to może, taka mała zabawa, mam prośbę, aby każda osoba, mój własny czytelnik <hihi> wysłał mi na PM bądź jeżeli jesteś anonimkiem, możesz wkleić w formie komentarza - opis. Opis nie byle jaki bo chciałabym by był, taki jakiś specjalny, z przesłaniem, który da nam do myślenia:) Jeżeli nie znasz takiego wyślij swój ulubiony:* DZIĘKUJĘ ;* do godziny 19.00