X ochoczo mnie zdradzał, zdradzał emocjonalnie i fizycznie, zdradzał w tej naczystszej postaci.
A ja ochoczo dawałam się zdradzać. W końcu sama święta nie byłam. Czekałam na zmiany i on czekał na zmiany. "Dopóki Ty nie zmienisz postępowania, ja też go nie zmienie" powiedziały dwie osoby zataczając tym błędne koło.
Przy X nie byłam sobą, nie byłam nawet KIMŚ. Byłam nikim, byłam rozmyta. Chodziło tylko o uczie,że go mam. To dawalo mi pewność siebie,a z drugiej strony bycie z nim, przy nim odbierało jakąś cząsteczkę mnie, wyniszczao i upadlalo.
Możesz o czymś wiedzieć ale tak skutecznie oszukiwać siebie,że ufasz jak największy naiwniak.
Nie ma jednak sposobu, jednej sytuacji,zdarzenia,które definitywnie to zakończy. "Definitywnie" było wiele razy, ten moment po prostu przychodzi, musisz dojrzeć,przemyśleć,zrozumieć,zranić siebie czasem dziesiatki razy.
Nie lubiłam, nie kochałam, chciałam tylko-z uporem maniaka-udowodnić.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24