bo wreszcie wakacje, bo sesja zakończona w wielkim stylu. oł yeah!
mniejsza o to, że zimno, że pada, że pogoda bardziej marcowa niż końcowoczerwcowa. mniejsza o to, że niby-przyjaźń się sypnęła i nie da się tego umysłem ogarnąć. i nieważne też, że będzie raczej trudniej niż łatwiej.
trzy miesiące niemyślenia.
w najbliższej przyszłości kulturowe opijanie sesyji, dzień indyjski + wystawa, która podobno ma odmienić moje życie ;) zobaczymy.