


Z wielkimi przebojami, ale jest nowa dla Nas, ale używana kanapa naroznik jak kto zwie.
Z przebojami bo pokłóciłam się wczoraj na noc z Rafałem, dziś ciąg dalszy no i On do mnie, że po nic nie jedzie to ja jakoś napisałam Pani, że rezygnuje. Chodziłam płakałam, ale nie tylko z powodu kanapy, a On do mnie żeby dać numer i pojedzie zobaczy. Ja że nie dam. Sam wziął i mimo iż mówiłam nie jedz już nie chce wziął przyczepkę, szwagra do pomocy i pojechał.
Wrócili z tym i podobno znosili to aż z 3 piętra. Jest mega ciężka. Nie zniszczona i mega wygodna. Rozłożona do funkcji spania bo tak lepiej dzieciom. Narazie poprzykrywana, a jak dzoeci zmądrzeją to się złoży i poodkrywa. Nowa kosztowała ponad 3 tysiące tak mówili Ci właściciele pierwsi. Była wystawiona za 700, ja startowałam do 600, a Rafał jeszcze do 500. Także za niewiele mamy naprawdę solidny mebel, prawie nowka. Sądzę, że posłuży Nam dłużej niż na tymczasowo.
Nie odzywamy się dalej. Mimo wszystko. Za dużo od Niego usłyszałam "miłych" słów i określeń.
Przyszły dziś rameczki na zdjęcia dla dziadków. Myślałam, że zamiast szkla ta pexa będzie lipą, ale nie różni się przejrzystością od szkła, a dzięki temu jest lekka. A zdjęcia prezentują się pięknie. Także będzie trzeba się jakoś wybrać i Im wręczyć.
Ranek mieliśmy nie za fajny. Ala wstała i mówi, że idzie do przedszkola. Nadszedł moment ubierania w kurtkę, a Ona że nie. Taki był płacz, pisk i szarpanie, ale jakoś Ją ubrałam na siłę. Rafał zawiózł. Płakała i w szatni i musiał Ja zanieść do sali... nie wiem co Jej odbiło. Mój tato zaczął się wtrącać, że zostawcie jak nie chce. Ale kurcze jak Jej odpuszczać będę wszystko co chce to mi na głowę wejdzie... później myślałam, płakałam nawet i już nie wiedziałam czy zrobiłam dobrze czy źle.
Zmieniałam dziś w Ali pokoju dywan na inny bo już był tak zlepiony różnościami, że szok. Na inne przyjdzie czas na wiosnę. Wypierze się bo teraz nie ma jak.
Ciekawe jak jutro Ala pójdzie niby obiecuje, że bez płaczu bo dziś jak uznała było fajnie i wróciła zadowolona. A w środę mają mieć dzień śniegu i mają być ubrani na biało plus wyjdą z Paniami na dwór.
Na czwartek mamy plan pojechać do mojej rodziny na odwiedziny pierwszy raz w nowym domu. Cieszę się. W końcu.
A jutro jadę na henne w końcu bo moje brwi wołają o pomstę do nieba.
Tej nocy ma być podobno najzimniej, a jutro już lekko na minusie. No zobaczymy. Mogłoby lepiej ciut być bo chce do Warszawy pojechać zobaczyć te dekoracje.