Czytamy.
Dziwne, że dla mnie odpoczynek to chodzenie z dnia na dzień coraz później spać i wstawanie również później z każdym dniem.
Miało być monotonnie, wszyscy narzekają i marudzą, że nudno, a ja się już albo przyzwyczaiłam albo naprawdę mi to nie przeszkadza.
Z każdym dniem przychodzą mi do głowy coraz głupsze pomysły.
I co najgorsze - jak przestanę się ogarniać to naprawdę dojdą do skutku.
Cóż, podobno raz się żyje.
Wiem.
Obiecałam.
Obiecałam, że nigdy więcej nie powiem słowa "żałuję".
Obiecałam Ci to. Teraz jedyne co mogę powiedzieć to - przepraszam.
Miało nie być "chyba", "może", "raczej". Miałam mówić o czymś tylko wtedy, kiedy będę tego pewna.
Teraz chyba musiałabym zamilknąć.
Denerwuje mnie to. Irytuje, nurtuje, przeszkadza, wkurza.
Za bardzo przyzwyczaiłam się do tego, że było świetnie, cudownie i wspaniale.
Jak i również do tego, że wszystko z łatwością dało się naprawić/poprawić.
Bo pierwszy raz mogę powiedzieć: nie dam rady tak dalej.
*.*