Zawsze zastanawiam się dlaczego końcówka roku przemija najszybciej. Tych parę grudniowych dni wyczekiwanych z taką niecierpliwością ucieka z jednym pstryknięciem palca. Mimo, że czasem nie robi się nic nadzwyczajnego. No cóż, może tylko tak mi się wydaje.
Nowy rok zawstydził stary i sypnął śniegiem. Smutno mi tylko , że spóźnił się o tydzień. Ale już bardzo tęskniłąm za skrzypieniem mrozu pod butami...Wszystko znowu tak pięknie wyglada:)
W tym roku postanowiłam nie mieć żadnych postanowień. Życzyłabym sobie tylko świętego spokoju, takiego żeby nikt nie był w stanie go zakłócić.
Wielkie nadzieje umarły już dawno temu. Dziś liczy się tylko jutrzejszy dzień...
Perspektywa lipca w Berlinie nastraja bardzo optymistycznie:)
https://www.youtube.com/watch?v=mqiH0ZSkM9I