zmęczony pracą Beliar wrócił na pastwisko
jednak i tam nie znaznał spokoju - czekało na niego spragnione wrażeń stadko klaczy
szybko opadły go ze wszystkich stron
i nachalnie zaczęły sie zalecać
on nie miał na stroju, więc po stromej skarpie uciekł na wolną od bab część pastwiska
jednak jego fanki tak łatwo nie dały za wygraną
z dzikim kwikiem ruszyły za nim w pogoń
gdy zniknęły za zakrętam, krzaki po przeciw ległej stronie zaszeleściły
to Beliar wyskoczył z nich z miną męczennika zdjętego z krzyża
odetchnął z ulgą i ruszył ku najbardziej soczystej trawie
w tę spełniły się słowa reklamy PZU - im większa radość tym krócej trwa
z tych samych zarosli wybiegły nasze znajome panie
Beliar jako koń dojrzały i doświadczony wiedział że nie zdoła przed nimi uciec, nie by najmnie dlatego, ze miały przewagę liczebną czy były szybsze od niego,
lecz pastwisko ogradzał wysoki płot pod napięciem, a do pracy miał iść dopiero jutro o 10 rano!
podwziął więc męską decyzje - bez zbędnych finezji porył pierwszą lepszą kobyłe
i to że od jakiegoś czasu był wałachiem wcale mu nie przeszkadzało
zgodnie z jego planem pozostałe klacze nie dały się tamtej długo nacieszyć - stała się ona nowym celem pogoni
wreszcie baby pogalopowały gdzie indziej i mógł sie spokojnie wytarzac
cóż to był za męczący dzień dla Beliara ;]
/fragment książki pt. "opowieści z obozu w Kudowie" autorstwa Dominiki P*******)