Chyba o czymś zapomniałam, straciłam coś i nie mogę odzyskać. Sens mi się schował gdzieś głęboko i nie mogę go wygrzebać.
Jestem jak ten wiatraczee, jak zawieje tak zakręcę :/ tyle, że powoli zaczyna mi się to nudzić fajnie byłoby mieć znów to co było, to otoczenie i bezwarunkowe szczęście. Gdzie to się podziało?