Koniec ferii ...
Jak sobie pomyślę, że jutro trzeba wstać o 5:30, iść na przystanek, czekać aż nasz szanowny autobus raczy
przyjechać (pewnie się spóźni), potem wrócić koło 15 do domu, posiedzieć chwile, zrobić zadania na ang.
i znowu iść na busa, potem angielski i znowu na busa ...
Kocham poniedziałki, koło 19 będę w domu ;/
Wtorek - wolne popołudnie :)
I środa znowu zawalona !
Fuck .
_________________________________________________________________________