hahahah. z piatkiem chujnia. matka wychujala Patryka i pojechali dzien wczesniej, wiec sie nie widzielismy. przez Pielucha pada mi na łeb. do tego dochodzi szkola i reszta pierdół. pogoda jest spierdolona jak nigdy. wszystko sie psuje i nic nie wychodzi.
moze lepiej bylo by skonczyc to raz, a dobrze.
zegnam