*OCZAMI CAREN*
Poszłyśmy z dziewczynami w stronę miasta.
-Niech się trochę pomęczą-stwierdziła Claudia. Zaśmiałyśmy się.
-Ej, to Niall tam idzie?-zapytałam wskazując palcem na parę idącą z na przeciwka. Byliśmy coraz bliżej. Tak to on, z tą Emily.-Cześć wam.-przywiatałam się.
-Hej, gdzie idziecie?-zapytał.
-Do sklepu po ciastka. Usiądziemy na ławce w parku i będziemy je jadły, bo w domu nam nie pozwalają.-rozpaczała Claudia.
-A ogólnie to nie odzywamy się do Lou-skwitowałam.
-To może wpadniecie do mnie?-zaproponowała towarzyszka blondyna-Mam ciastka-uśmiechnęła się-Poznamy się lepiej.
-To jest dobry pomysł-poparł ja chłopak.-Musicie się lepiej poznać skoro Emily będzie teraz zawsze ze mną...
-Jesteście razem?-zapytałam.
-Tak-uśmiechnęła się dziewczyna.
-No to życzymy wam szczęścia-powiedziała radośnie Danielle.
-Dziękujemy. To co, idziemy?
-Skoro tak zapraszasz, to z chęcią.-powiedziałam. Cofnęliśmy się o kilka domów. Dziewczyna zaprosiła nas do srodka. Na przywitanie wyskoczył nam mały chłopiec, ale gdy nas zobaczył trochę się speszył. Dobrze, że nie mam już różowych włosów. Zobaczył Emily i wskoczył jej na ręce, mocno ją uściskał. Taki uroczy widok.
-To jest mój brat Danny-powiedziałą-Gdzie ciocia?-zapytała małego.
-Ogląda telewizję-odpowiedział jej. Ona postawiła go na podłogę i pobiegł w głąb domu.
-Chodźcie-poszliśmy za nią-Cześć ciociu-przywitała się z kobietą siedząc.ą w fotelu.
-Dobry wieczór-przywitaliśmy się. Było po 20:00. Kobieta uśmiechnęła się.
-Będziemy u góry w wypoczynkowym-powiedziała Emily. Poszła do kuchni, zrobiłą nam herbatę i wzięła ciastka. Zaprowadziła nas do góry do jednego z licznych pokoi. Był w kolorze beżu, stała tam duża kanapa, fotele i telewizor. Rozsiedliśmy się i chrupaliśmy ciastka czekoladowo-owsiane, popijając ciepłym napojem. Razem z dziewczynami opowiedziałyśmy trochę jej o sobie, a ona nam o sobie. Dowiedziałyśmy się o sobie wielu ciekawych, śmiechnych i dziwnych rzeczy. Niall zasnął, ale to chyba lepiej. Emily jest naprawdę w porządku. wydaje mi się, że wszystkie się z nią zaprzyjaźniłyśmy, jeszcze tylko Stella powinna ją poznać.
Naprawdę fajnie się rozmawiało, ale było już po północy, chłopacy pewnie się martwią, wyłączyłyśmy telefony. Obudziłyśmy blondyna, podziękowałyśmy jego dziewczynie, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu.
-No w końcu!-przywitał nas Harry.
-Idziemy spać. Jak coś to powiedz Lou, że śpię z Caren w dawnym moim pokoju-powiedziała Dee, wzięła mnie za rękę i poszłyśmy do góry. Weszłyśmy do pokoju, który kiedyś jej pokazałam. Poszłam do pokoju Harry'ego po piżamę i jedna pożyczyłam przyjaciółce. Wykąpałyśmy się po kolei i położyłyśmy się na łóżku. W domu było cicho, więc spokojnie zasnęłyśmy.
*OCZAMI LIAM'A*
Znów obudziłem się obok mojej pięknej tancerki w kręconych włosach. Od kilku miesięcy to ona nadaje jeszcze większy sens mojemu życiu.
Zwlekłem się z łóżka, wciągnąłem spodnie i nałożyłem koszulkę. Wziąłem w rękę telefon i poszedłem na dół. W kuchni siedział już cały zespół bez dziewczyn. Położyłem telefon na stole i zajrzałem do lodówki. Wyjąłem pitny jogurt i przysiadłem się do chłopaków. Lou jadł marchewki, Harry płatki, Niall tosty, a Zayn pił sok. Zadzwonił mój telefon. Pierwszy złapał go mulat i szybko odebrał.
-Oo, cześć Simon!-powiedział-No, wstaliśmy... Okej... Hej...-odłożył telefon.
-I co?-zapytałem.
-Przyjedzie tu po 12:00...
-Co?!-krzyknał Harry-Trzeba posprzątać! Zobaczcie co tu sie dzieje.
-Idę poprosić Claudię żeby nam pomogła-powiedział Lou i poszedł powoli na górę.
-Nie sądzę żeby to był dobry pomysł...
-Zgadzam się... Po wczorajszym tekście ma u nich przechlapane-zaśmiałem się, a Hazza ze mną.
*OCZAMI CLAUDII*
-Kochanie-usłyszałam strasznie przemiły głos Louis'a i poczułam jego ciepłą dłoń na moim policzku. O nie! Musi mieć nauczkę za swoje nieprzemyślane słowa, dlatego cały dzień nie będę się do niego odzywała. Odwróciłam się do niego plecami-Claudia...-jego głos był taki ciepły. Przeczesał moje włosy ręką. Zakryłam się kołdrą po czubek głowy.-Ejj... To może ty świetna przyjaciółko...-zwrócił się do Caren.
-Czego ty chcesz?-zdenerwowała się.-Daj mi spać!
-Bo myślałem, że pomożecie nam posprzątać, bo Simon przyjeżdża za godzinę...
-Hahahaha-zaśmiała się sarkastycznie-Nie! To wasz bałagan, to wy zostawiacie wszędzie swoje rzeczy, a potem nie wiecie gdzie co macie, to wy zostawiacie wszędzie po sobie papiery, więc wy to posprzątacie.-wygarnęła mu.-A teraz idź i daj mi spokój-wyprosiła go.
-Dziękuję-powiedziałam i odsłoniłam twarz-Dzisiaj mam zamiar robić mu na złość...-uśmiechnęłam sie.
-Mogę ci pomóc. Mam zamiar zjeść górę słodyczy-zaśmiała się-I zrobić obiad dla wszystkich z wyjątkiem...
-Okej... Pomogę ci. A teraz idę po jakieś ciuchy skoro nie ma go w pokoju. Ubiroę się naprawdę ładnie, aby go zdenerwować...
Przemknęłam do wspólnego pokoju. Miałam szczęście, nie było go. Otworzyłąm szafę i zaczęłam przeglądać i myśleć co by tu włożyć. Na pewno nie sukienkę, jest za zimno, a poza tym, nie dam mu tej chorej satysfakcji, że ubrałam coś co dostałam od niego. Cóż... Zdecydowałam się na czarne, obcisłe rurki i popielaty, luźny sweter, który odkrywał moje lewe ramię i bardzo ładnie to wyglądało, pod niego nałożyłam czarną bokserkę. Zawiesiłam na szyi naszyjnik. Weszłąm do łazienki, spięłam włosy w koka zostawiając wypuszczone kosmyki. Oczy maznęłam tuszm i zrobiłam czarne kreski. NA usta nałożyłam delikatny, truskawkowy błyszczyk. Uśmiechnęłam się sama do siebie na poprawę humoru i poszłąm do Caren. Czekała na mnie w sypialni, w której spałyśmy tej nocy. Była już ubrana i uśmiechnięta.
-Idziemy na dół? Przydałoby się przygotować jakiś obiad, poprosimy Danielle żeby nam pomogła.-powiedziała.
-Pewnie.-skierowałyśmy się do pokoju Liam'a. Zapukałyśmy. Usłyszałyśmy głos dziewczyny, który zezwolił nam na wejście-Hej, pomożesz nam przy obiedzie?
-Oczywiście. Mmm... A co ty taka piękna dzisiaj?-zaśmiała się.
-Na złość Louis'owi.-odpowiedziałam-Nie odzywam się do niego i nie dostanie obiadu. Właśnie, Simon będzie tu niedługo.-klasnęłam w dłonie-Będzie cyrk!
Dziewczyny zaśmiały się.
-Pomogę wam. Dajcie mi chwilkę, tylko się przebiorę i zaraz będę.
-Czekamy w kuchni-wyszłyśmy i skierowałyśmy się na dół. Sprzątali. Piękny widok. Muszę go zapamiętać. Lou widząc mnie podbigł do mnie i chciał pocałować mnie w policzek, ale szybko się odsunęłam i podeszłam do lodówki.
-Spięcie wyczuwam-skomentował sytuację Zayn. Zaczęłam jeść jogurt, Caren dosiadła się do mnie, a zaraz także Danielle, Liam obdarzył ją pocałunkiem.
Po zjedzonym śniadaniu wyjęłyśmy potrzebne składniki do zapiekanki makaronowej.
Rozległ sie dzwonek do drzwi. Zostałyśmy na swoim miejscu, a chłopacy rzucili się do drzwi. Do domu wszedł mężczyzna, którego poznałam w wakacje gdy mieliśmy lecieć do Hiszpanii.
-Cześć, cześć-usłyszałam jego głos skierowany do chłopaków,a oni zaczęli go witać. Mieli iść do pokoju muzycznego, ale żeby się tam dostać trzeba minąć kuchnię-Dzień dobry-stanął za nami. Odwróciłyśmy sie i uśmiechnełyśmy.
-Dzień dobry-odpowiedziałyśmy zgodnie.
-Claudia i Caren... A trzecia piękność?-zpojrzał na nią.
-Danielle-podała mu rękę. Spojrzał na chłopaków-Liam'a-dodała widząc jego niepewność.
-Miło mi poznać. Życzę wam szczęścia. A gdzie czwarta i piąta?-zaśmiał się z pytania.
-Jeszcze tu nie mieszka-powiedzieli w tym samym momencie Zayn i Niall. O Stelli chłopacy wiedzieli, a o Emily jeszcze nie, dlatego spojrzeli na blondyna z zaciekawieniem. Ten się tylko uśmiechnął.
-Zostanie pan na obiedzie?-zapytała Enn.
-Z chęcią, ale mam dużo spraw do załatwienia, więc muszę odmówić. To chodźcie gadać...
I poszli do pokoju muzycznego...
----------------------------------------
Proszę państwa! Oto rozdział 81! Nudny jak flaki z olejem,wiem. Wybaczcie, ale taki brak weny. Potem będą lepsze, obiecuję...
W szkole fajnie. Lekcje po 30 minut zawsze spoko. Chcę tak codziennie! Oprócz weekendów ;D
Na religi kroiłam ciasto z MArtą na ZUO i wparowali chłoapcy do tego "pokoju" i zaczęli nam wyjadać, a pani nie wiedziała i ona weszła a oni schowali sie: Bartek za Martę, Wojtek za drzwi, a Dominik pod stół. No i pani wchodzi i pyta się nas: jak wam idzie? a Wojtek: bardzo dobrze, ale Ada karze nam jeść i mówi, że jesteśmy za chudzi... Oczywiście tak nie było. Pani wyszła, ale poczęstowała ich najpierw makowcem. I Bartek zaczął rzucać tym makowcem w Martę i akurat pani weszła i mówi: co to było? a Bartek: Marta we mnie ciastem rzuca. Pani kazała mu iść po miotłe i szufelkę i potem w trójkę "wsiedli" na tą miotłę i polecieli na niej mówiąc ze są Harry'm Potter'em ;D I oglądaliśmy Avatara w czytelni, zawsze spoko.
A ogólnie to ten rozdział z dedykacją jest dla Aureooli ;) Ej, lubię cię! Fajna jesteś i ładna! I nie mów, że nie ;D ;*
Chcecie to piszcie do mnie na GG 13253016.
Follow me: https://twitter.com/#!/ImLouder1
Kocham Was!
Dziadek jest po operacji i na razie ma sie OK. ;)