Chodzę w trampkach z dziurą na wylot, wstaje o 7:45, mimo, że mam na 8 do szkoły, pije kawę w nocy, palę dwa papierosy na raz, chodzę gdzie chce i o której mi się podoba, rodzice nic nie wiedzą o moim życiu, prócz tego, że chodzę późno biegać i od czasu do czasu rysuje. Mam marną opinię w szkole, bo zawsze jest tak jak ja chce, jestem wredna, bo jestem szczera, opierdalam się i nigdy nie mam nawet zeszytu do religii, do kościoła nie chodzę spowiadam się raz w roku, o ile mi się zechce, śpię w męskich koszulkach , chodzę gdzie zaniesie mnie chwila, poznaje różnych typków, których na następny dzień nie pamiętam, jestem głupia, bo śmieje się z życia i mam wszystko gdzieś.
- Przypominasz mi słońce
- Dlaczego ?
- Bo nie da sie na nie patrzeć...
Anoreksja - jest mnie mało, choć to wciąż jeszcze za dużo.
Bulimia - jestem coraz większa, choć jest mnie coraz mniej.
Kiedy jestem w szkolnej toalecie to mam wrażenie, że głośno sikam i że osoba obok mnie słyszy ;p
- Walnęła Ci z bara, nic Jej nie powiesz? Przecież zawsze masz cięty język ;>
- A to moja wina, że jest tak gruba, że nie mieści się na korytarzu?
Kiedy byłam mała to zastanawiałam się czy moje zabawki odżywają kiedy mnie nie ma
Pogłaszcz kota, a Cię podrapie, daj frajerowi serce, a będzie chciał dupy ;]
Od pewnego czasu pokochałam tą literkę ! Ciekawe z jakiego powodu.. J. ;D
O rodzinie i o Bogu dawno już zapomniała, teraz się liczy dla Niej by wóda się litrami lała...
Twój szept uspakaja mnie, bo jesteś ukojeniem każdy Twój gest sprawia, że czuję się jak w niebie bo te wszystkie dni, które wypełniasz Ty dajesz szczęście mi, każdy wdech mój drży jestem wdzięczna Ci, że uświadamiasz mi co znaczy śnić co dzień chronisz mnie od natłoku łez nic nie robisz wbrew, lecz przeciwnie wręcz. Kocham Cię aż tak bardzo, że oddalam się już na zawsze...
Poznajesz chłopaka, podoba Ci się, nawet bardzo. Wstydzisz się zagadać, ale cały czas o Nim myślisz. Zastawiasz się jaki jest, co lubi. Stwarzasz w swojej głowie sytuacje w których moglibyście się bliżej poznać. Ukradkiem patrzysz na Niego gdy ten przechodzi akurat obok. Wyłapujesz wszystkie informacje o Nim z rozmów innych osób. Stawiasz wnioski. Kreujesz Jego obraz w wyobraźni i nie jesteś świadoma tego, że to fikcja.
Stali w ciszy na jednej z dróg. Wiatr oplótł Jej ciało, zmuszając do tego, aby zadrżało. Chłopak spojrzał na Nią spod swoich długich rzęs. Zauważył, że zimno maluje Jej rumieńce na przeźroczystej prawie twarzy. Uniósł wolno głowę i na widok Jej zaszklonych oczu wstyd ścisnął mu serce. Nic nie zrobił. Stał tylko i patrzył z ciarkami na plecach, jak kobieta Jego życia wylewa łzy, których i tak nie jest w stanie już zliczyć. W końcu spojrzała na Niego. "Zaśmiej się." - powiedziała tak cicho, że w sumie wyczytał to z ruchu Jej warg. "Zaśmiej się." - powtórzyła głośniej. "Niech echo naszych śmiechów roznosi się po pustej okolicy. Poudawajmy chociaż, że nic nie umarło, że wciąż jeszcze istniejemy." - zaczęła krzyczeć. "Jestem! Ja wciąż tu jestem! Mam uczucia, mam jebane serce i jestem! Dla Ciebie." - dokończyła już szeptem. "Proszę, Ty też naucz się być." Kiedy odchodziła nie próbował Jej nawet zatrzymać. Zostawiła obok Niego obumarłą cząstkę siebie. Wiatr wyszeptał pożegnanie.
Bo w dzisiejszych czasach człowiek doceniany jest dopiero po śmierci.