No i po wakacjach :)
Oczywiście były najlepsze!
Pobiły dwa poprzednie wyjazdy do Marmaris, a nawet Egipt.
Jednak co 2 tygodnie, to 2 tygodnie.
I ponownie co się działo: 42 stopnie, mrożone arbuzy, winogrona, róże na plaży, a nawet herbatki z miodem podczas anginy :)
Była cudowna, pachnąca, kwiecista Grecja z owocami morza i 2 litrowym piwem w kaloszu.
Oczywiście było Always, czerwone kanapy, Marina, bazar, posiłki przy basenie.
Pojawiły się kluby, nowe drinki i wszechobecny Ed.
Mnóstwo pamiątek, butów, bluzek, biżuterii.
Było nawet trzęsienie ziemi i prywatne busy na lotnisko.
Było wiele rozmów, tańców, śpiewów, spotkań, uśmiechów, czułości :)
Turcja to zdecydowanie moje miejsce na Ziemi, czuję się tam najlepiej i jeśli tylko oferty wrócą do biur podróży, to zapewne kiedyś tam wrócę ;)
Teraz praca, praca, praca.
A co z wrześniem? Hmmm...
Za niedługo rekrutacja, potem studia magisterskie.
A za 383 dni koncert Ed'a!!!