Tak bardzo chce mi sie ryczeć.
Po prostu nie wierzę, że już jej nigdy nie zobacze. Nie była moja, ale się do niej przywiązałam.
I co?
Boże. Nie wierze, że ona już nie jest z nami.
Jakaś głupia choroba ją zabrała.
Dlaczego to wszystko musi być takie niesprawiedliwe?
Dlaczego ona musiała chorować?
łzy w oczach znów rozmazują mi wszystko.
A do 16 musze się ogarnąc.
Ugh..
Chciałabym ją jeszcze zobaczyc. Pogłaskać. Rzucić jej ulubioną zabawkę i patrzeć jak za nią biegnie.
A teraz to niemozliwe.
To.. Takie okropne. Ugh. Nie wierzę.