sobota koszyczki,potem chatka i szalone wywody przęczka
niedziela jak to bywa w święta pełno rodziny!
A dziś pierwszy lany poniedziałek w który wyszłam z domu!
w parku zaatakowane przez 15 facetów z wiadrami z wodą :c - nigdy więcej.
reszta wieczoru - alternatywa, szaleństwo
na szczęście jest jeszcze jeden dzień wolnego, który można przeznaczyć na odpoczynek.
chyba zaczyna mi być wszystko obojętne :)
Kiedy się obudziliśmy, Świat już wiedział.