niedzielne popołudnie na wyspie la grande jatte
myśl, że wszystko może być w jakiś sposób tym samym doprowadziła mnie do śmiechu na podwórku kamienic podzamcza, w bramie z mottem lokalnej drużyny. Wiosna jak zawsze po raz pierwszy w życiu obezwładnia zaiprowizowanym chaosem bujnej zieleni, lepkich pączków i liści. wśród ludzi płynących po ulicy grodzkiej czuję się jednym z drzew rosnącym na odbudowanych fundamentach kościoła farnego. słońce i lekki wiatr stwarzają atmosferę sprzyjającą wieczności.