gdy nadeszła wiosna motylek schował się w kącie przed słońcem, słońcem, które wszystko prześwietla, w obawie o swoje wiotkie, murowane skrzydełka. czeka na tą
chwilę, ma nadzieje, że drogowskazy pokierują za niego, przywykł już do oczekwania
cudów i bezradności swojego ukrycia, więc zażenowany uśmiecha się niebacznie do słoneczka, liczy,
że go znajdzie, ale się boi.