Coś nowego. Nareszcie skorzystałam ze statywu.. :)
I nagle w głowie setki wspomnień. O przyjaźniach, które miały być "na zawsze". O wielkim uczuciu, które teraz zabija od środka. O chwilach, gdy zanurzałam się w szczęściu wraz z tą wyjątkową osobą. O uśmiechu, który potrafił zmyć z mojej twarzy wszystkie łzy... Nie zostało nic. Dobrze, że chwil, gdy wspominam jest coraz mniej.
Jak to możliwe , że ja wciąż do tego wracam?