paradoks: wiadoma niewiadoma,
jeszcze niewidoczna,
a tak czujna...
Zmęczona godzinami
dźgającego mnie bezlitośnie wskazówkami zegara
stoję na korytarzu
przewieszona przez poręcz
jak żagiel mego statku na rei bez wiatru
zdycham
cisza mnie zabija
cząstki kurzu na mych ramionach proszą
przyjdź .
i zagraj ze mną koncert
koncert oddechów na dwa wulkany
rozbijmy ciszę
obudźmy eksplozję wiatru
który przeczesze twe włosy
zadmie w żagiel mojego wypłowiałego płaszcza
i zrzuci zegar ze ściany .
Bądźmy sobą. Bądźmy nieidealni. Bądźmy razem