Wracam do pisania mojej rozpoczętej noweli. Jak zdążyłam zauważyć, będzie beznadziejna i jeszcze raz beznadziejna. Ale mus to mus. Jedyne, co trzyma mnie przy całkiem dobrym humorze to herbatka miętowa.
I bardzo proszę Ankę o niewymyślanie mi takich zadań bojowych, bo Sienkiewiczem, ani Boccaccio to raczej nie jestem.