tak się radośnie złożyło, że mam w tym tygodniu egzaminy codziennie oprócz czwartku i niestety wszystkie wymagają jakiejś wiedzy, no i podczas przyswajania tejże mój musk się poddał i zlasował i umar.
więc w ramach naprawiania muskowja, które ma już dosyć wszyskiego, przerwa reklamowa:
- SCHUDNĄĆ
- skończyć jedne studia
- skończyć rok na drugich studiach
- zacząć kolejne studia
- iść na zakupy i kupić szalenie niezbędne rzeczy takie jak na przykład ptasie mleczko, które będzie walutą na handel wymienny
- spytać bank, czy pozwala wypłacać pinonce w krajach trzeciego świata, do których nikt się nie zapuszcza
- nie zgubić paszportu
- nauczyć się niezbędnych zwrotów w obcym języku (przykłady: "nie, to nie farba, naprawdę jestem taka biała", "ależ skąd, absolutnie nie zamierzam porywać waszego syna do europy", "ach, przepyszna ta fasola, ale czy naprawdę musicie ją wpierdalać codziennie na każdy posiłek?" i inne takie tam podobne)
- usunąć simloka, znaleźć żółte klapki, spakować się
(uwaga, najlepsze teraz)
- docenić absurd sytuacji, że ostatni i najważniejszy egzamin jest o 10, a samolot wylatuje tego samego dnia o 16:40 (niestety miasto to samo, więc żadne wyzwanie)
-
koniec reklam, fspaniałości fizyczne wołajom