Minęły trzy miesiące rewolucji, przewrotów i zmian.
(Patetyczny początek gwarancją sukcesu.)
Tak zupełnie niechcący przewróciły mi się priorytety studiów. Tak zupełnie przypadkiem na jednym wydziale spędzam większość czasu, a na drugim mam nieustanną żądzę mordu wszystkiego co się rusza. Wymskło mi się to spod kontroli i ścieżka jakoś tak sama skręciła pod prąd.
W międzyczasie, ponieważ ja to ja i ja nie mogę zrobić niczego normalnie, wymyślił się dwukierunkowy erasmus.
I zaczął się nowy język, którym mówią w dziewięciu krajach, z których przeciętny człowiek słyszał tylko o dwóch. Sam się zaczął.
Trzy miesiące i trzy podróże zagraniczne. W planach kolejne. W tym nieśmiałe przemyślenia na temat przefrunięcia oceanu.
Trzy miesiące i trzy spotkania, każde w innym kraju i każde szalone. Za kolejne trzy miesiące 1000 zamieni się w 10000.
I to by było na tyle.
(Słodko-gorzki koniec gwarancją sukcesu?)
Z głębokich rewolucyjnych przemyśleń :
--- chcę wiosny, nie chcę choroby ---
Eu quero mesmo é viver
Pra esperar, esperar
Devorar vocę