Jestem zła.
Na to, że przez całą szkolną edukację właściwie się nie uczyłam. Bo niby nie musiałam. Coś się zapamiętało, coś na szybko powtórzyło tuż-przed i w taki sposób ze szczątkową wiedzą i z zerowym zaangażowaniem zawsze jakoś się prześlizgiwałam. Zmarnowałam te 12 lat i nie nauczyłam się najważniejszego: pracowitości i systematyczności.
I teraz się to mści. Czas mi przecieka przez palce, nie jestem w stanie skupić się na nauce dłużej niż 10 minut, a do mojego zakutego łba nie dociera, że 2 dni do egzaminu to nie jest dużo czasu. I wyniki lecą na łeb, na szyję, dużo poniżej jakiegokolwiek przyzwoitego poziomu. Wystarczyłoby zmotywować się do roboty chociaż na parę godzin, a ja nie potrafię. Żałosne.
Jestem tak strasznie, tak strasznie zmęczona...
I chora.
I ...
W kontekście ostatnich podjętych decyzji zaczęłam się zastanawiać, czy to wszystko jest tego warte. Chyba nie jest.
Chcę wiosnę.
Chcę, żeby w sklepach pojawiły się już świeże warzywa i owoce, bo od gumowych mrożonek i pestycydowych mutantów z kerfura niedługo wyrośnie mi druga głowa.
Chociaż, biorąc pod uwagę oszałamiającą kondycję mojego intelektu (yyy, czego?) - chyba dobrze bym na tym wyszła...
Inni zdjęcia: Serdecznie dość ? ezekh114Ducks quen... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24