Miłość... Istnieje chyba tylko w bajkach...
Raz bywa wesoło, szczęśliwie, lecz na prawdę rani w każdym stopniu...
Siedząc sam w domu, wieczorem przy dobrej pizzy rozmyślam, czy warto było przez to wszystko przechodzić ?
Czy nie lepiej puścić wszystko w niepamięć i odejść niczym słońce chowające się za choryzontem ?
G*wno prawda, trzeba piąć przed siebie i się nie poddawać, nie łamać się nawet jeśli powód jest do tego wielki...
Sam się dziwię, że piszę tu takie rzeczy, ale kilka osób mi to uświadomiło...
Najważniejsza jest przyjaźń... W Polsce jej nie doświadczyłem, na każdym kroku były same hieny, polujące na okazję by wtopić Cię w dziórę i udać "przyjaciela" zgrywając pomocnego a tak na prawdę wtapiali jeszcze głębiej...
Dopiero po przyjeździe tu do Holandii poznałem wiele zaufanych osób, niektóre okazały się nie trafne, lecz większość stała się moimi najlepszymi przyjaciółmi... Gdyby nie ci ludzie ta mała grupka osób różniących się wiekiem, słowami, a nawet często zdaniami, mógłbym już dawno zapomnieć kim sam na prawdę jestem...
To oni otwierali mi oczy na większość rzeczy, to oni pokazali mi, czym jest przyjaźń,prawdziwa przyjaźń...
Siedząc sam czy przy nich nie boję się dnia kolejnego, co się w nim stanie, czy będzie wesoły czy zabijający jak dziś, gdyż wiem, że zawsze mogę liczyć na wsparcie od każdego z nich... Żadno z nas nie musi prosić o pomoc, oni zawsze wiedzą, kiedy jest Ci źle, kiedy masz kłopoty i starają się pomóc, nawet gdy sami wiedzą, że będzie trudno...
Z tego miejsca chciałbym pozdrowić Dawida, który użyczył mi FBL żebym jak to powiedział "wyraził swoje uczucia" ... Szczerze, to coś daje... Pisząc to wszystko czuję, jak smutek, żal, ból i ta pieprzona tęsknota wychodzi ze mnie i ustawia się obok patrząc bezcelowo co się ze mną stanie...
Są chwile, gdy już na prawdę nie wiem, co ze sobą zrobić i nagle pojawia się ktoś, kto potrafi mnie zrozumieć nawet gdy milczę.
Były chwile, gdy w mojej głowie siedziała jedna myśl... Sznur zaciśnięty na szyi z końcem przywiązanym do barierki mostu unoszącego się nad torami kolejowymi...
Jednak ktoś potrafił odwrócić to dosłownie w taki sposób, żeby pokazał się choćby chwilowy, maleńki nieśmiały uśmiech na mojej twarzy...
Dziękuję Wam za to, że jesteście...
Zdarza nam się, że zranimy dość porządnie drugą osobę, lecz po pewnym czasie potrafimy zrobić wszystko, by ta osoba nam wybaczyła, zdarza też że się kłócimy, lecz to nie trwa zbyt długo...
Tak, czy siak muszę brnąć przed siebie nie zważając na problemy, bo po czasie same się rozwiąrzą i ciągnąć za sobą ciężki wózek pod górę zwaną życiem...
Rozpisałem się jak do książki, ale warto było, bo chociaż trochę mi ulżyło... Dzięki Dawid za radę
Koniec tych smutów, to potrwa tylko jakiś czas, później się okaże czy będzie lepiej, czy gorzej, ważne że są przyjaciele, na których możemy zawsze liczyć...
Pozdrawiam Adrian...
P.s. Bym zapomniał, mały dedyk dla Roksany
http://www.youtube.com/watch?v=1bLwGgQu0gE
Ty Roksana wiesz, o co chodzi z tą nutką
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24