stare cos. mam trochę zdjęć ze świąt, ale nie chce mi się konwertować
koniec roku... najbardziej pojebanego, najgorszego a zarazem najlepszego, najbardziej różnorodnego, dziwnego i pojebanego raz jeszcze. Bądź co bądź pierwsza połowa była wyjątkowo zjebana... Części rzeczy nie chciałabym pamiętać, część na pewno bym zmieniła, szczególnie w sobie, ale od wakacji było naprawdę dobrze i chętnie bym to powtórzyła... Szczerze mówiąc liczę na jeszcze więcej i jeszcze lepiej, kolejne małe cele i postanowienia. NIe zastanawiam się specjalnie nad wyglądem przeszłości czy przyszłości, nidgy nie myślę co by było gdyby - jeśli nie może zaistnieć, po co nad tym myśleć.
Mam parę życzeń, ale nic nie robi się samo. Czas więc na reset i kolejny start od nowa. Oby jak zwykle wystarczający i przyjemnie zapomniany...drink'em all