Bo wszystko sie zmienia.To bylo chyba rok temu...
Niby ci sami ludzie,ta sama szkola,podobne problemy.Ale jednak zyje sie zupelnie inaczej.Te male szczegoly,ktore tak drastycznie wplywaja na bieg naszego zycia.Nie wiem kiedy bylo lepiej,wtedy kiedy nic mnie nie interesowalo i wazne bylo tylko to gdzie bede bawic sie w piatkowy wieczor,czy teraz kiedy to jak bede sie czula jest 100% uzaleznione od niektorych osob,od bardzo bliskich mi ludzi.
Chce byc przyjaciolka,corka,kobieta i bokserem.Ale coraz czesciej nie daje rady,zycie mnie nockout'uje,dostaje w pysk tak dlugo az nie padne na dechy.Nie potrafie jednoczesnie wyjsc ze skorupy,pokazac mieciutka (prawdziwa?)siebie i twardo mierzyc sie z zyciem.Ja chyba nie jestem gotowa na to zeby gola stopa wejsc w prawie dorosle zycie.Nie chce tego,nie chce tych problemow,ciezkich decyzji,odpowiedzialnosci...jestem za mloda!!!
Opiekujcie sie mna,bo nie chce byc tu sama.
Marcin,
Cela,
Kiczka,
Tato?
macie byc ze mna,to rozkaz!!! zrozumiano!?
potrzebuje Was.