tak więc...
No poprostu po wczorajszym dniu nie ogarniam ... miał być koncert w źródle< tudzież w żarówce > i był. Ale zdążyłam usłyszeć jedynie support. Stwierdziłam że skoro szanowny pan K. nie mógł przyjechać na koncert, to koncert przyjedzie do niego xD i stało się ;P
M: Szybko bo spóźnimy się na autobus!
po chwili w autobusie lini 5....
B: Gdzie jestem? Nie ogarniam, gdzie jestem !
po wyjściu z autobusu lini 5...
M: Witamy we wsi Bobrowniki!
B: Ale tu jebie gównem!
Po czym zajechaliśmy autobusem lini bodajże 52? pod sam dom pana K. jego mina bezcenna *.*
Ale to i tak nic. Mój powrót okazał się zaiste fascynujący... Zapomniawszy że jest niedziela liczyłam na jakikolwiek autobus w kierunku domu. Na korfantego znalazłam się o godzinie 23.30... na ostatni autobus spóźniłam się 2 minuty.... -.-
Moja ostatnia nadzieją był tramwaj 14.. o godzinie 00.20. Już nie wspominając tego że ciągle byłam sama i bałam się cholernie każdego nadjeżdżającego auta... i tym sposobem o godzinie 01.40 byłam w domu... Szłam z buta z centrum Mysłowic...
ALE KURWA BYŁO WARTO!
Evii ;*
Monika ;*
Czaja ;*
Karol ;*
<3