Wszystko się wali. Z resztą - jak zwykle...
Znów kłótnia z przyjaciółką.
Potem jeszcze z rodzicami.
Nie ma drugiej takiej osoby, którą kocham tak samo jak ją.
Teraz nie mam się komu zwierzyć.
Siedzę sama.
Płaczę...
Krzyczę...
Tęsknie za nią.
Teraz mijamy się na szolnych korytarzach nie mówiąc do siebie nawet głupiego "cześć"
Nie patrząc na siebie.
Na drodze mojego życia stanęła przeszkoda...
Wielka przeszkoda.
Wydaje mi się, że nigdy jej nie ominę...
Boję się żyć....
Nie mam już nikogo w kim znalazłabym wsparcie.
Ta droga życia jest męcząca.
Chcę dojść do mety...