Wcześnie rano jeszcze ciemno, a ja czekam na niego,
przeprowadzam skrupulatną obserwację życia tego,
Chodnik śniegiem zasypany w sercach ludzi tylko lód,
na ich twarzach brak emocji i wieję z oddali chłód,
Dokąd oni się tak śpieszą? dokąd śpiesze się ja?
I czy tak samo jak ich bez emocji moja twarz..
Starsza Pani zmarnowana widać, że została sama
Zastanawiam się gdzie biegnie tak już od samego rana
Takie zwykłe życie, ona jutro też tu wróci?
Albo może nie da rady? Lub ktoś z życia ją wykluczy...
Mijam ciągle dużo istnień, w każdym jest coś specjalnego
widać czegoś im brakuję. Ale powiedz mi dlaczego?
Przecież żyją, są, istnieją, wypełniają zwykłe dni
Zwykli ludzie, zwykłe sprawy, niezwykłości tyle w nich
Myślą, że jak będą pędzić będzie dobrze. To ich wiara?
Ej dobra, koniec pytań... autobus mi spierdala.
Wszystko jak najlepiej jakoś nadzwyczajnie dobrze.