1 sierpnia.
Rowny rok temu jechałam na kolonie. Co było? To samo. Wszystko to samo, ughhh, co za palant niedorobiony!
W sumie to od południa do nocy przy chlebie. Musiałam się czymś zająć i zdobyć kasę na aparat (zbieram). Ja pierdolę, jakie to dziwne - cały dzień ok (ja zaręczam, że to dzięki temu, że wyszło słońce) aż tu nagle, jak przyłożyłam głowę do poduszki - płacz. jak automat. nawet nie myślaam o tym, żeby się popłakać.