Przepraszam za nieobecność! Już się tłumaczę.
1) Kordoba. Piętek-niedziela. Miasto ładne, ale mniej mi się podobało od Toledo. Na moją opinię mogła mieć wpływ szkaradna pogoda (padało cały czas i zimno). Ale był i meczet, który jest katedrą, i zameczek był. I ogród przy zameczku, gdzie zdjęcie powyżej zostało wykonane. Byliśmy też na występie flamenco! Bardzo mi się podobał.
2)Licencjat, licencjat, licencjat.
3)A jak nie licencjat, to projekty na zajęcia bieżące.
4)Lub przygoda z dzisiaj. W skali przygody ta ma 10/10 punktów.Za chwilę zrozumiecie.
Przychodzę dzisiaj rano na zajęcia. Źle przespana noc, więc i nastawienie słabe. Ale mam artykuł, który trzeba było napisać, więc przynajmniej mam poczucie bycia przygotowaną. Co się niezwykle rzadko tutaj zdarza. Usiadłam na wolnym miejscu i zaczynam się rozglądać. Studentki obok mnie wertują zadania, więc wodzę wzrokiem dalej. Widzę, że kolejne osoby wertują te zadania, więc wzrok wędruje jeszcze dalej. Wreszcie dostrzegam, że wszyscy są zajęci tymi zadaniami. Zaczynam przyglądać się uważniej i dostrzegam przy każdej osobie kalkulator. Tego było dla mnie już za wiele, więc zadaję dziewczynie obok to retoryczne już pytanie: Czy dzisiaj jest jakiś egzamin?.. Odpowiedź sprawiła, że zbladłam, ale zachowując zimną krew, podeszłam do prowadzącego (kolejny dziwny znak - nie spóźnił się i był już przed zajęciami) i tłumaczę mu tą idiotyczną sytuację, że nie zrozumiałam, że dzisiaj mamy egzamin. Mówię mu, że zrozumiałam, że trzeba artykuł i go mam. Ale nie zrozumiałam, że egzamin. I pytam czy jest możliwość, żebym pisała to później. Mówi mi, że mogę tego samego dnia o 17.30, z grupą wieczorną. Próbuję jeszcze i pytam czy mogę w przyszłym tygodniu, ale mi nie pozwala. Upewniam się o godzinę i salę i pędzę do domu się uczyć. Po drodze kupuję kalkulator, bo go nawet nie mam (ale to się przyda, bo ja nawet w domu nie mam porządnego kalkulatora, tylko pożyczam :) ). Po powrocie do domu zabieram się do nauki. Mam 4 godziny na ogarnięcie tematu. Są to zadania. I okazuje się, że w dosłownym tego słowa znaczeniu ich nie rozumiem. Próbowałam je tłumaczyć, ale bez specjalistycznego, ekonomicznego, słownika nie byłam w stanie. Więc podeszłam do tego jeszcze inaczej i wiedząc z jakich wzorów się korzysta i mając rozwiązania tych zadań, dochodziłam do wniosku, że tam gdzie obok liczby jest w jakiś sposób aluzja do długiego czasu, wręcz wieczność: tę liczbę podstawiamy pod literkę "c" we wzorze. Za to wiele określeń na "r" przy procencie, to jest literka "k". Do tego jeszcze system rozwiązywania zadań trzeba było wymyślić. I tak przygotowana poszłam na egzamin.
O wynikach powiadomię, jak się sama o nich dowiem.
Chyba musicie mocno trzymać kciuki.
A jutro znowu wracam do licencjatu. A nie tylko przygody mi w głowie.
Pozdrawiam,
Wasza Kulka!
Inni zdjęcia: Królową nocy bądź bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24