Zazwyczaj moja wieloetapowa pielęgnacja przypada w sobotę, ale ze względu na większą ilość wolnego czasu zrobiłam ją dzisiaj a ponadto trochę poeksperymentowałam. Jeśli jesteście ciekawe- czytajcie dalej :)
Olej Alterra Pomarańcza i Brzoza- wybrałam metodę na odżywkę, czyli troszkę zmoczyłam włosy, następnie nałożyłam odżywkę (Garnier Siła Roślin) i na sam koniec olej. Siedziałam tak z foliowym czepkiem około 4 godzin. Różnicę zauważyłam już po umyciu szamponem. Dla niskoporowatych taka metoda to strzał w dziesiątkę!
Szampon Babydream
Maska Scandic Line Lastrada Milk- wyczytałam u Anwen ciekawą propozycję i musiałam ją przetestować. Na początek rozczesałam włosy, podzieliłam je na dwie części, następnie przy nakładaniu maski złączyłam obie dłonie przejeżdżając nimi od nasady aż po końce (około 50 razy), po to aby moje łuski się otworzyły (pod wpływem ciepła) i lepiej wchłonęły maskę. Zostawiłam je na 20 minut pod foliowym czepkiem. Minusem tej metody jest zużywanie większej ilości kosmetyku, ale jeśli chcecie mieć bardzo wygładzone włosy lub jesteście posiadaczkami niskoporowatych to sprawdzi się w 100 procentach.
Odżywka Garnier Oleo Repair- na dosłownie chwilę i spłukałam
Płukanka- woda brzozowa
Dove Dry Oil- na końce
Moje włosy w tym tygodniu już nie dostaną takiej dawki intensywnej pielęgnacji, już dzisiaj bałam się o obciążenie.. Jednak są cudowne w dotyku, nawilżone, wygładzone i lśniące, niestety mam wrażenie, że zdjęcie tego nie ukazuję.. A już jutro podsumowanie miesięcznej kuracji drożdżowej!