Jak sama wiesz, spotkaliśmy się przypadkiem
To był zwyczajny, słoneczny, ciepły dzień
Chcieliśmy potem, chcieliśmy potem razem być
Ty snułaś plany: na wieki już razem (my)
Gorące usta twe obsypane w pocałunki
Jak mroczne niebo, gdy zapada zmierzch
Było tak dobrze, tak blisko było ciało twe
Ja uwielbiałem obok Ciebie budzić się
Jeszcze pamiętam chwile, kiedy ja i Ty
W śnieżnej pościeli przytulamy mocno się
Lecz nie wiem jak, co, kiedy no i gdzie
W którym momencie zjawiła ona się.
Ciebie nie było, wzywał Cię rodzinny krąg
A gdy wróciłaś zastałaś mnie razem z nią
Widziałem łzy, które raniły także mnie
I zimny głos, co wciąż odpychał mnie.
Ref.
Przpraszasz mnie za miłość, która kończy się
Przpraszasz za zranione serce moje
Wiesz, że nigdy nie odzyskasz mnie
Na zawsze już beze mnie będziesz (Ty).
Biegłem za Tobą, tak bardzo chciałem złapać Cię
Powiedzieć coś, co może przyćmić chwile złe
Wbiegam na peron, nie widzę Ciebie nigdzie już
Pociąg odjechał, rozmyły się moje sny
Rozmyte sny, zburzony cały świat
Ja jestem sam i sama jesteś Ty gdzieś tam
Patrzę na niebo, co kryje słodkie usta Twe
Ja nie zapomnę, ja nie zapomnę nigdy Cię.
Oglądam teraz nasze stare fotografie
Wspomnieniem jestem w tych pięknych, słonecznych
dniach
Wszędzie dokoła, dokoła jeszcze zapach Twój
W białej pościeli widzę Ciebie znów
Może to chore ale żałuję (ja)
Przepraszam, że zabrałem Ci Twój cenny czas
Wiem teraz, że nie godzien byłem Ciebie
Przepraszam (ja), przepraszam dziś Ciebie.