Just smile and let it all go ... !
Ostatnie dni to coś wspaniałego! Czuję sie troche lepiej i chyba każdy , który spełnił swój wyznaczony cel wie jak miło jest uśmiechać sie do swojwego odbicia w lustrze z odrobiną dumy z samego siebie :) Miałam już dosyć ciągłego przypominania sobie jak bardzo nawaliłam... Teraz cudownie jest pomyśleć, że wszystko zostało naprawione i jestem o wielki krok w moim życiu do przodu. Co jest wspanialsze to to, że przy tym wszystkim byli moi bliscy niezmienni już od wielu lat, wytrzymali wszystkie moje słabsze dni i chwile zwątpienia, mój mężczyzna rodzina i przyjaciele ... ci ostatni mimo dzielącej nas odległości i tak przy mnie byli ! Mój P. wspierał, stawiał na równe nogi i pilnował tego, żebym wierzyła w siebie tak mocno jak on we mnie :* mimo, że tak się na siebie denerwjemy i tyle nas już spotkało czuje, że nie wiele jest w stanie nas rozwalić ! <3 Dziękuje, że pomogłeś mi przetrwać :* jeśli mnie czytasz to - kocham Cię :* jestem straszna, wredna i nie raz jak zołza ale Cię kocham :*
Świętowaliśmy godnie, piątek 13 w kalendarzu wyglądał strasznie jednak okazał się dniem pełnym pozytywnych wiadomości i ani grama pecha, uczczony sytą imprezą w najbliższym gronie, piciem wódki na klęczka, śpiewaniem tańcami i odbijaniem sie od ściadny do ściany ! Sobota i jej poranek to jakaś katastrofa, mózg został w łóżku, kac szarpał głowe a mieszkanie w ogromnym poimprezowym nieogarze :D dwaj muszkieterowie dali radę ! W niedziele nasz czwórkowy trip , zwiedzanie arboretum i śmianie ze wszystkiego, cięzko zachować powage, kiedy podróżuje sie z takimi półmózgami, oczywiście musieliśmy sie zgubić więc pozostał tylko pyszny obiad w świetnej restautacji, wielki schabowy z frytkami ! LOVE ! Wycieczka na zamek w rytmach disco polo i dużo zdjęć na pamiatke tego dnia ... wizyta na granicy Ukrainy z której chciałam jak najszybciej spierdalać okazała sie straszna, nie lubie tamtejszej mentalności jej mieszkańców ... grrrr szybki powrót do domu i taki oto weekend ! Ciągle zwlekam z zaniesieniem papierów na uczelnie, musze zwlec dupe jutro mimo okropnego deszczu i jesiennej pogody, tak jak planowalam kupie sobie upatrzony ciepły biały koc i kolejny dres bo to najlepszy zestaw na jesienne wieczory w domu.
Mała notka jak za dawnych czasów, miłe rzeczy warto zapisywać i uwieczniać :)