taka tam ścianka, rutyna.
mroźne listopadowe powietrze w połączeniu z zapadającą wcześnie ciemnością i widokiem blokowisk wypełnionych małymi kwadracikami światła działa na mnie lepiej, niż cokolwiek.
czy to możliwe, by okresowo zmieniać swoje zapotrzebowanie, bytować i coraz to w kółko powtarzać ten sam scenariusz.? mam nadzieję, że nie. ba, pieprzyć scenariusz, sam zdecyduję jak będzie. Pan nie jest moim pasterzem.
a ten 129 naprawdę wyglądał niesamowicie dostojnie i pominkowo na światłach pozycyjnych, pomimo iż był to stary jelcz w którym bym zamarznął.
tak, mój świat jest naprawdę fajny.
// z O. takim tam moim nieodłącznym dostawcą szczęścia.