Droga czytelniczko!
Najpierw chciałabym Ci podziękować za czytanie moich przemyśleń i odpowiadanie na nie z taką troską. Dziękuje Ci również za to, że próbujesz podnieść mnie na duchu i wskazać inną drogę niż tą przy której uparcie stoję i z której nie chcę lub nie potrafię zejść. Może to zabrzmi źle, ale nic w głębokiej i szerokiej dupie nie poprawia samopoczucia człowiekowi tak dobrze jak to, że ktoś też w niej był i potrafił wyjść. Daje mi to nadzieję, może w tym momencie jeszcze daleką i niepewną ale zawsze. Istnieje też drugie ALE. Optymistką raczej nigdy nie byłam i nie będę, zaliczam się do grona pesymistów, lub jak niektórzy wolą nazywać realistów dlatego też nie dla mnie piosenka "Don't worry be happy" i teksty o tym, że "mogło być gorzej" (nie, nie mogło). Jest beznadziejnie i niestety z dnia na dzień mam wrażenie że jest jeszcze gorzej bo cała sytuacja do mnie dochodzi. Wspomnienia napływają, wyrzuty sumienia się odzywają, zdjęcia przypominają. Miałam być twardą, zimną suką, mieć wszystko gdzieś i udawać że jest OK. Ale moja wrażliwa strona (tak, posiadam ją) lubi się odzywać w nieproszonych momentach i stety/niestety nie potrafię jej wyłączyć..
Zadaje sobie pytanie czy żałuje? Niczego nie żałuję. Żadnej wspólnej chwili czy rozmów. Jedyne czego mogę żałować to tego, że pewne słowa zostały wypowiedziane za późno...
Inni zdjęcia: Dzwoniec jerklufoto... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24