Dzionek wczoraj w domciu szybko zleciał. Z pleckami już w porząsiu i w sumie chyba ze wszystkim. Jeny niedługo już szkoła, takiego mam lenia w dupie, że za cholerę nie chcę tam iść. Po 23 jakoś zaczęłam sobie szukać jakiegoś filmu do oglądania i stwierdziłam, że obejrzę sobie "Bang Bang", który trwa ponad 2h. Skończyłam oglądać go jakoś o 2.45, bo jeszcze pauzy na buforowanie i odpisywanie ludziom. Położyłam się spać i nie mogłam usnąć, dopiero jakoś koło 4 udało się zasnąć. No i wstałam dzisiaj po 10 i nic kompletnie mi się nie chcę. Chyba kolejny dzień spędzę w domu. Wczoraj pewna osoba napisała do mnie, a ostatnio ogólnie jakoś nie pisaliśmy i zaczęłam mieć wywalone, ale no gdy napisze do mnie to nagle znowu nie mam tego gdzieś, ciężka sprawa. Nie mogę się doczekać piątku.
Wbijać: