Poszłam wczoraj na imprezę. Spontanicznie. Piłam a i tak nie pomogło. Bo do picia trzeba mieć humor. Ja chciałam się upić - wróć: najebać. I nic z tego. Bo im więcej w siebie wlewałam, tym (zamiast być lepiej) było coraz gorzej. Siedziałam, milczałam, aż w końcu poszłam spać. Myślę, że czas odpuścić sobie imprezy na jakiś czas. Długi.
.
Dziś poszłam do dietetyka. Wygrałam ten konkurs sportowy... A po przeczytaniu moich wyników czułam się jakby one mnie nie dotyczyły. Jak to? Ja?! Przecież całe życie, w mniejszym lub większym stopniu byłam powiązana ze sportem. Ba! Nazywałam się sportowcem...
Ważę 88,5kg przy wzroście 182cm. Mam 54,6% mięśni i 35% tłuszczu. BMI: 26.7 Ocena fizyczna: Otyłość.
Mój wiek metaboliczny (czyli to, na ile lat czuje się mój organizm) wynosi 33lata. A ja mam 18...
Kobieta mówiła. Zimnym, beznamiętnym głosem profesjonalisty. Tłumaczyła, objaśniała, proponowała. A ja z każdą chwilą odcinałam się od tej smutnej rzeczywistości. Zebrały mi się płaczki w oczach, szumiało mi w uszach, zakręciło mi się w głowie. Nie, nie, nie!! Wyparcie. Rezygnacja. Tak dobrze znane mi emocje... W pewnym momencie kobieta zmieniła ton: "Hej, !Grand, dziewczyno!" - powiedziała - "Ciebie to nie może smucić. Załamywać. To ma Cię, powiem brzydko: wkurwić!." Równa babka z niej. Od razu było mi lepiej. Problem siedzi w głowie. Racja. Tłumaczyła: otaczaj się pozytywnymi rzeczami, zainteresuj się tą tematyką, wchodź na motywujące strony, żyj tym! Nie możesz zamknąć się w swoim odchudzającym półświatku. A ja tak bardzo chciałam się odizolować...
Po tej ponad półtoragodzinnej rozmowie aż musiałam wyjść zapalić. Ha! A wiek metaboliczny rośnie.
.
Nie wiem, czy się do niej zapisać. Nie chcę podejmować tej decyzji pod wpływem emocji. Mówiła mądrze. Zbyt mądrze, zbyt fachowo. Ale jakże stanowczo! Tego mi brakuje. Kontroli. Znane mi są cytaty "jeżeli szukasz kogoś, kto odmieni twoje życie - spójrz w lustro" Blablabla. Wiem, wiem, wszystko zależy ode mnie. Ale jak do tej pory mi to nie wychodziło. Stanowczą, pewną siebie jestem tylko w swoich myślach i afirmacjach. Chcę taka być, ale wiem, że sama siebie nie potrafię kontrolować. Jeszcze. Może to właśnie dzięki tej kobiecie... Ale znowu kwestia finansowa... Cóż. Muszę się z tym przespać. I poćwiczyć. I rzucić palenie, jeżeli chcę kupować sugerowane przez nią suplementy. Kurwa mać. Mam przed sobą trudny wybór. A najchętniej bym uciekła - bo to przecież zawsze robię...
.
!Grand