Tak. Są pewne granice, a mianowicie granice twojego zachowania. To, jak się zmieniasz, co zmienia się w tobie i jak ty zmieniasz się razem z tym. Denerwuje mnie, a wręcz dotyka twój sposób bycia. Bardzo często twój egoizm dosięga już tak szczytowego punktu, że mam ochotę ci coś powiedzieć, coś niemiłego. Ale jakiś cholerny głos, który siedzi we mnie gdzieś głęboko, mówi: "Nie, nie rób tego. Skrzywdzisz człowieka. Sprawisz mu przykrość." Dlatego właśnie się powstrzymuję, chociaż nie mam na to najmniejszej ochoty. Może już czas spojrzeć w lustro? Może już czas zacząć patrzeć na ludzi wokół ciebie, ale nie tylko z twojej perspektywy. To, co robisz nie jest dobre dla nikogo. No, może dla ciebie.. Albo nie! Tak ci się tylko wydaje. Coś pożera cię od środka i nie wiem co to. Nie mogę temu zaradzić, dopóki ty tego nie dostrzeżesz. Często zaprzecza się czemuś, co się mówiło, robiło jeszcze nie tak dawno i ty o tym wiesz, ale nie! Nie przyznasz się. Naprawdę ta całość, którą tworzysz nie jest przyjemna. No, może dla ciebie... Albo nie! Tak ci się tylko wydaje...