Piotr chciał od dawna zobaczyć Sandomierz ,więc nadszedł wreszcie dogodny czas i wyruszyliśmy. Co prawda miał z nami jeszcze jechać Tomek , nasz szyn , ale w ostatniej chwili wybrał kolegów- no cóż nie płakaliśmy bardzo
Po dojechaniu zostawiliśmy auto pod tablicą informacyjną i ruszyliśmy brukowaną drogą na stare miasto. Ryneczek okazał się malowniczym miejscem z wieloma zabytkowymi kamienicami i z niezliczoną masą kościołów { i gdzie tu znaleść kś. Mateusza}. Doszliśmy do Bramy Opatowskiej na wieżę której można wejść krętymi schodami. Przyjemność ta kosztuje 4 zł a widoki nie powalają, ale wiadomo turyści zapłacą. Obeszliśmy rynek do okoła , można też wypożyczyć rowery i tak zwiedzać miasteczko. Na obiad wybraliśmy Bar u Jakuba , gdzie za 18 zł można zjeść obiad z dwóch dań. Następnie przeszliśmy pod zamek gdzie obecnie mieści się muzeum. Dalej drogą w dół przeszliśmy przejść się wąwozem Królowej Jadwigi ,który ma zaledwie 500m.
Pewnie gdybym ja planowała tę wycieczkę zwiedzilibyśmy o wiele więcej ,ale mojemu mężowi to w zupełności wystarczyło ,więc wróciliśmy do domu.