W znanym, chodź tak obcym mi mieście...szłam beznadziejnie zagubiona, zaplatana gdzieś w myślach... wszystko wydawało mi sie takie puste i nieszczere... wszystko bez życia, ludzie ślepi na piękno biegną zatracając wizerunek magicznych świąt który był im wpajany od dzieciństwa... brzydzę sie tym... szłam będąc w innym świecie, myślałam: do czego ludzie są zdolni...by uniemożliwić zasięgnięcia odrobiny szczęścia... ?
Chce wrodzić do Gdyni ... chce żyć w swoim świecie i czuć sie w nim dobrze...