Ulica pusta,
zero odgłosów,
zero myśli.
Ale cóż to?
Ktoś płacze,
chmury płaczą,
razem z nim.
On tam klęczy,
pośród deszczu,
krwawi...
księżyc krwawi,
razem z nim.
On ubolewa,
nad błędami,
a popełnił,
ich już wiele,
nie spowiadał się,
w kościele,
teraz krzyczy,
swoje grzechy,
i dalej płacze,
krwią i łzami.
Ktoś wreszcie podszedł,
wyciągnął pistolet,
zlitował się,
nad nim,
i strzelił mu
w głowę.
:):):):)