Było w pewnym mieście poruszenie,
w Kraku u Bartusia masowe upojenie.
Nie oczekując, że ktoś nas odwiedzi,
zjawili się nagle sąsiedzi.
Dmuchali, chuchali,
nic nie zdziałali.
Założyły świnie koalicję
i zadzwoniły po policję.
Służbiści nie myśląc wiele,
opróżnili nasze portfele.
Panowie polubili mieszkanie
oraz nasze z prawem igranie.
Dzień następny nie gorszy był,
w pamięć się równie dobrze wrył.
Smoka bicie,
nad wisłą piwa picie.
Żeby nie było zbyt wesoło,
strażnicy popukali nam tylko w czoło.
Pingiwny i kamele
to już nasi przyjaciele.
Dobrze skończyła się ta historia,
wszyscy mogą rzec VIKTORIA ;)