Muszę być silna cz. 15

Kochani.. dzisiaj tylko ta jedna część, jak będzie jutro - tego niestety nie wiem. Wszystko dlatego, że przez moją nogę mam zaległości w szkole, które muszę nadrobić. Dodatkowo mam sprawdzian z matematyki i wypadałoby się pouczyć, a także muszę napisać zaległy z historii. Mam nadzieję, że to zrozumiecie i wybaczycie mi to.. :) Także nie wiem kiedy kolejna część, zobaczę :>

*

  Po paru godzinach wyszłam zadowolona z zakupów. Zaopatrzyłam się w czarne, połyskujące legginsy, szarą tunikę z grubymi czarnymi ramiączkami oraz wysokie szpilki również w czarnym kolorze. Gdy wróciłam do domu była 18:30, miałam więc jeszcze godzinę na przygotowania i pół godziny na dojście. Odpoczęłam chwilę i zjadłam kromkę chleba, po czym poszłam wziąć prysznic i umyć głowę. Końcówki włosów delikatnie zakręciłam i poszłam się ubrać. Do zestawu kupionego dziś w galerii dodałam jedynie srebrną kopertówkę. Potem był już tylko makijaż, tym razem postawiłam na coś ostrzejszego. Tusz do rzęs, eyeliner, czarny cień do powiek i powiększający usta błyszczyk = cudo. W tym mocnym makijażu wyglądałam całkiem nieźle, przynajmniej takie było moje zdanie Punktualnie 19:30 przyjechała taksówka, która zawiozła mnie prosto pod dom Marcina. Ups, mała poprawka. To nie dom, to wielka willa. Byłam lekko zdziwiona, chłopak nie wyglądał na takiego bogacza. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam z samochodu. Rozglądnęłam się próbując ogarnąć wzrokiem całą posiadłość i widząc, że nic z tego podeszłam do drzwi. Na schodach stał Marcin i rozmawiał ze znajomymi. Gdy mnie zobaczył bardzo się ucieszył, był jednak chyba lekko zdziwiony tym, że jestem sama, bez Karola.

- Cześć. - przywitałam się z nim w progu.

- Hej Emi, miło, że wpadłaś. Gdzie..

- Nawet nie pytaj. - przerwałam mu ostrym tonem.

 - Ok., jak chcesz. No nie stój tak, właź. - odpuścił i zaprosił mnie do środka. Muzyka była głośna,  były to jednak moje ulubione rytmy, więc nie miałam nic przeciwko. Wszędzie było pełno ludzi. W kątach całowały się pary, na sofach siedzieli jacyś chłopcy i pili alkohol, a na tarasie rozmawiały dziewczyny i paliły papierosy. Impreza nie dla mnie, wiedziałam to od początku. Jednak jak szaleć to szaleć. Pewna siebie weszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Chciałam się rozerwać i dobrze się bawić, nie myśleć tylko o Karolu. Tu mogłam robić to co lubię - właśnie tańczyć, ruszać się w rytm muzyki. Samemu w domu głupio tak, zaś na takich dyskotekach panuje świetna atmosfera. W ogóle jest fajniej, no. Chyba każdy wie o co chodzi. Co chwilę jakiś chłopak przechodził obok mnie, jeden palant nawet specjalnie na mnie wpadł, żeby dotknąć mojego tyłka. Odepchnęłam go z całej siły i wróciłam z powrotem do tańca. W tłumie próbowałam odnaleźć Karola, ale było to niemożliwe. W końcu zmęczona udałam się do baru, gdzie zamówiłam sobie drinka. No tak, nie jestem pełnoletnia, wiem. Spotkałam tam chłopaków ze skateparku, którzy w najlepsze bawili się z jakimiś młodszymi laskami. Wyglądali na upitych. I to bardzo. Ale to przecież ich sprawa, nie? Nic mi do tego co robią. Wypiłam drinka i wróciłam na parkiet. Po chwili podszedł do mnie Maciek i poprosił do tańca. Chętnie się zgodziłam, przetańczyliśmy kilka piosenek. Zmęczona przeprosiłam go szybko i poszłam do toalety. Otworzyłam drzwi i wsunęłam się do pomieszczenia oddychając głęboko. Właśnie chciałam nacisnąć klamkę od drzwi do damskiej toalety, gdy te ku mojemu zdziwieniu otworzyły się same. Zareagowałam natychmiast i odskoczyłam, nie chcąc oberwać. Jednak to co tam zobaczyłam ogromnie mnie zszokowało.

 Wiem, że krótka, ale jakoś tak wyszło, weny nie mam =/ Niedługo wszystko się rozkręci. Jak chcecie kolejną to wyklikać trochę "Fajne", zmotywuje mnie to do pisania. :D