Szli wzdłuż potoku niedaleko którego Ann wynajmowała pokój. Chodzili wkoło, a ich trasa nie mierzyła więcej niż pół kilometra. Nie spostrzegli ile okrążeń wykonali od mostku do mostku. W chwili gdy Ann poczuła ból w nogach westchnęła położyła się na wiosennej polanie. Spojrzała w górę podziwiając niebo.
- Piękna okolica westchnął Solo wpatrując się w jej zielonoszare oczy.
- Może i tak- wyszeptała zarumieniona Ann.- Ale gdy się na coś długo patrzy człowiek nie dostrzega nic więcej niż powierzchowny pozór codzienności.
- Zawsze trzeba starać się zobaczyć jak najwięcej. Sięgnąć do głąb. Tam w środku tyle się dzieje. Patrząc sercem nie znudzisz się codziennym widokiem starzejącej się twarzy. - Solo pochylił się nad jej głową jedną ręka opierając się drugą zaś gładząc jej zakręcone rosą włosy; rzekł.- Chciałbym zagłębić się w tobie, poczuć ciepłotę twego wnętrza... Jak bije Twoje serce i pomóc mu pompować te dobre emocje. Pozwól pozbyć się smutku. Uśmiech to praca dla dwojga.