15.07.2016rok.
Dostałam się na studia. Brawo!. Tylko dlaczego tak bardzo mi się nic nie chce. Nawet treningi zaniedbałam. Wszystko się zmieniło po śmierci babci. I nawet ja juz ne jestem taka jak dawniej. Tylko dlaczego.? Coś wemnie również umarło bezpowrotnie, coś czego w stanie nie jestem odzyskać. A może poprostu dorosłam.? I patrze teraz na świat inaczej, bardziej prawdziwiej. Może poprostu się boje że wszystko co mnie w życiu czeka to jedynie praca, dom, dzieci-rutyna i może inni tego pragną, takiej stabilizacji, spokoju to ja właśnie tego najbardziej się obawiam. Czuje że powinnam robić coś innego w życiu niż grzecznie iść do pracy na 8 godzin i wrócić do domu. Chciałabym kiedyś wyjechać do Afryki i pomagać tym ludziom. Właśnie tego najbardziej chce w życiu poprostu pomagać bezinteresownie, nie oczekując nic wzamian widząc tylko że ktoś dzięki mnie może być szczęśliwy. Tylko gdzie jest to moje miejsce.? Gdzie go szukać.? Wydaje mi się... Nie! ja poprostu zamiast żyć teraz życiem które mam, żyje marzeniami o życiu które chciałabym mieć. Zamiast iść do celu to ja gdy się potknę nie dę dalej, nie spełniam swoich marzeń tylko cofam się do punktu w którym zaczynałam. Mam już dość szukania świata ze snów bo co jeśli on nie istnieje a ja przede przez całe życie myśląć o przyszłości zamiast działać tu i teraz. Czas przestać żyć marzeniami tylko zacząć je realizować krok po kroku mam 22 lata jestem młoda to kiedy jak nie teraz.