Gniew i szaleństwo oddziela cienka granica, każdy człowiek od czasu do czasu doświadcza obu tych emocji, niekiedy silnej, innym razem słabej. Tkwiąc w uścisku rozpalonej do białości dłoni gniewu, człowiek zwykle rozsądny i zrównoważony jest w stanie dokonać czynów, których nie podjąłby się, zachowując trzeźwy i spokojny umysł. Większość osób nie poddaje się zrodzonemu z pasji szaleństwu w obawie przed reperkusjami, które mogą wyniknąć z tego typu działań. Strach aniżeli prawość i cnoty utrzymuje ludzkość w rydzach. Obawa przed potępieniem, lęk przed kara, strach przed nieznanym, niepokój, że sprawy mogą przybrać inny, niekoniecznie pomyślny obrót. Jeśli jednak oburzenie i gniew, wrzące pod powłoka uciskanego społeczeństwa rozpala się dostatecznie mocno, lęk, który nakazuje im leżeć bezczynnie, podczas gdy wrogowie depcą butami ich zbiorowe oblicze, pryśnie jak mydlana bańka, uwalniając instynkt samozachowawczy. Strach zostanie zastąpiony gniewem. A im bardziej zdesperowana społeczność, tym ma mniej do stracenia. Im ma mniej do stracenia, tym bardziej jest podatna na wpływ szaleństwa czającego się na dnie nawet najbardziej słusznego gniewu...