W rękawiczkach produkcji nowej mamy :D a Łukasz z kotylionem mojej produkcji.
Muszę w końcu opisać nasz ślub w pamiętniku, jestem strasznie do tyłu. A wiecie, że warto na to chwilę poświęcić? Z tym, że trzeba się skupić na szczegółach, zwykłych z pozoru dniach. Dobrze się później czyta to, co gdzieś z czasem uleciało z główki. Poza tym, jeśli będę miała kiedyś wnuczkę-romantyczkę na swoje podobieństwo, to może być jej ulubiona lektura :D Chociaż myślałam raczej o tym, żeby ten pamiętnik kiedyś gdzieś zostawić, w obcym mieście. Niech ktoś znajdzie i na chwilę się nakarmi czyjąś historią,